A∴A∴, Recenzje, Thelema

“The Angel & the Abyss” J. Daniela Gunthera

22 lipca 2015

J. Daniel Gunther, The Angel & the Abyss. The Inward Journey – Book II & III, Ibis Press 2014.

 

gunther_cover1Wielu krytyków thelemy uważa, iż Aleister Crowley był pierwszym i ostatnim dobrym ekspozytorem tej filozofii. Wprawdzie już za jego życia pojawiały się teksty innych autorów, choćby Fratra Achada czy J.F.C. Fullera, tak hermetyczne idee tego pierwszego docierały do garstki ludzi, z których ledwie było w stanie pojąć ich przekaz, a co do twórczości drugiego – cóż, wydała się zniknąć gdzieś w cieniu pism Mistrza Theriona.

Po śmierci Bestii przez długi okres nie ukazywały się żadne filozoficzne i techniczne dzieła poświęcone thelemie (za wyjątkiem być może książek C.F. Russella, które są obecnie horrendalnie drogie i limitowanych publikacji niemieckojęzycznych), a na rynku pojawiały się jedynie słabej jakości skandalizujące biografie i nieautoryzowane, często okrojone wznowienia jego książek.

Sytuacja uległa zmianie na początku lat siedemdziesiątych, kiedy wskutek rewolucji psychedelicznej Crowley stał się ikoną dzieci-kwiatów, Beatlesów i eksplorerów alternatywnej duchowości. Thelema przeżywała drugi rozkwit, a co za tym idzie przyciągała wielu krytycznych myślicieli, którzy nie tylko publikowali teksty Crowleya, lecz obdarzali je dodatkowymi komentarzami. W tym kontekście należy wymienić starania choćby Helen Parsons-Smith, Phyllis Seckler, Kennetha Granta, Marcelo Motty i Grady’ego McMurtry’ego. Nie miejsce tu, ni czas na ocenienie jakości tych publikacji. Warto tu jedynie wspomnieć, iż wyżej wymienieni stali się mentorami dla kolejnego pokolenia autorów, którzy przyjęli thelemę za swą filozofię i często religię. Spuścizna lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych jest olbrzymia. Opublikowano magazyny, komentarze dotyczące rytualnej symboliki i co najważniejsze, dobre opracowania akademickie.

Jak na tle wysypu różnorakich publikacji ma się The Angel & the Abyss J. Daniela Gunthera? Na wstępie warto zauważyć, iż książka ta jest kontynuacją wydanej w 2009 roku Initiation into the on of the Child. W recenzowanej tu części autor skupia się na szczegółowej analizie dwóch krytycznych wydarzeń w inicjacyjnej podróży adepta – wiedzy i konwersacji świętego Anioła Stróża oraz przekroczeniu Otchłani. W książce czytelnik znajdzie subtelne opisy przygotowań, prób, formuł i zadań powiązanych z tymi doświadczeniami. To nie jest podręcznik, w którym podane są receptury na duchowego tripa i właściwe wykonanie rytuału. Gunther zaprasza w podróż po tęczowej krainie wieloznaczności. Zapuszcza się głęboko w naturę Misterium, a odsłaniając jego różne aspekty posiłkuje się niezwykle sprawnie językiem psychologii jungowskiej, alchemii, antropologii, mitologii i religii. Jego znajomość doktryn eksponowanych w starożytnym Egipcie i Biblii jest doprawdy imponująca. Cieszy fakt, iż autor dokonuje analizy problematyki z historiozoficznej perspektywy i nie boi się peregrynować obszarów dalekiej i jakże przeklinanej przez „nowonarodzonych thelemitów” przeszłości. Perspektywa, którą oferuje jest niezwykle potrzebna. Styl i używane słownictwo tworzą nowy kanon w thelemicznej literaturze i przyczyniają się do istnego ożywienia archetypów.

Gunther przedstawia swe koncepcje głównie w oparciu o znajomość powyższych dyscyplin oraz hermeneutyki świętych ksiąg thelemy, co czyni z „Anioła i Otchłani” oryginalne studium, które nie opiera się, jak wiele innych publikacji jedynie na filozofii Aleistera Crowleya. Co więcej, autor nie boi się prezentować własnych idei, które nieraz są sprzeczne z opiniami Crowleya.

Intrygująca jest interpretacja procesu inicjacji z perspektywy bogatej symboliki tarota. Gunther wydaje się dochodzić jednak do mylnych wniosków w analizie karty Wisielec, kiedy główną postać z tej karty porównuje do Judgunther inside 1asza (s. 85). Powołuje się przy tym na wyobrażenia wisielca z talii Karola VI, który trzyma w rękach dwa mieszki z – prawdopodobnie – pieniędzmi. Zapomina niestety o tym, iż Judasz oddał trzydzieści srebrników arcykapłanom i starszym zanim powiesił się (Mat. 27:3-5). Drugim przykładem ma być karta Zdrajca z talii Viscontich-Sforzów. W tym przypadku historycy idei twierdzą, iż karta przedstawia ojca Francesco Sforzy – Muzzio Attendolę. Ów szlachcic wszedł w konflikt z papieżem, który nakazał wywieszenie jego portretów do góry nogami na bramach Rzymu.

Gunther ponadto zauważa (s. 96), iż Papus w książce Tarot Cyganów przedstawił niepoprawne atrybucje kart tarota w powiązaniu z alfabetem hebrajskim. Argumentuje przy tym, iż było to celowe działanie, mające na celu ukrycie właściwych atrybucji nauczanych w Zakonie Złotego Brzasku. W podobnym duchu wypowiada się na temat Leviego (s. 273), z których pism Papus zaczerpnął korespondencje. Taka opinia została wyrażona już wielokrotnie przez chociażby W. Wynn Westcotta, A.E. Waite’a i A. Crowleya. Warto zauważyć, iż wszyscy byli członkami Złotego Brzasku… Spór o „właściwe” korespondencje nie ma żadnych podstaw. Zbyt często zapomina się, iż są one tylko i wyłącznie konwencjonalnym i jakże arbitralnym systemem odpowiedników. Postulować słuszność jedynie jednego „słownika” względem innych rodzi niebezpieczeństwo popadnięcia w dogmatyzm. Złotobrzaskowa dialektyka doprowadziła już zbyt wiele pokoleń do przekonania co do nieomylności ledwie jednego spośród wielu punktów widzenia na temat Drzewa Życia. Zapomina się, iż stosowane przez członków tej organizacji (i w konsekwencji przez Crowleya oraz jego następców) Drzewo Życia jest wymysłem renesansowego jezuity i że istnieją inne, znacznie bardziej prawomocne modele Etz Chajim czerpiące wprost ze źródła myśli kabalistycznej w postaci Sefer Jecira (choćby Issaca Lurii). Paradoksalnie Levi i jego następcy stworzyli korespondencje w oparciu o to samo źródło, do którego odwoływali się członkowie Złotego Brzasku – Athanasiusa Kirchera, bo to o nim mowa. Model francuski opiera się po prostu na pryncypiach kosmicznej hierarchii Kirchera, które Złoty Brzask po prostu przegapił bądź pominął. Zresztą, analiza logicznego ciągu, na podstawie którego przypisano litery alfabetu hebrajskiego do ścieżek Drzewa Życia doprowadzi nas w pewne miejsce, gdzie członkowie Złotego Brzasku postanowili lekko „nagiąć” spójność systemu… Założenie, iż korespondencje prezentowane przez francuską szkołę są niewłaściwe jest doprawdy przesadzone i – należy podkreślić – nie opiera się na żadnej konstruktywnej krytyce. W tym kontekście pewność Gunthera jest doprawdy zastanawiająca.

Na stronie 140 autor analizuje Trójkę Dysków z Tarota Thota i zauważa, iż tytuł pokazany na karcie to „Dzieła”. Liczba mnoga stanowi podstawę do dalszych rozważań odnośnie gun w filozofii indyjskiej. Zapomina jednak dodać, iż w The Book of Thoth (s. 179 i 212) Crowley dwukrotnie nazywa tę kartę „Dzieło”. Możemy łatwo założyć, iż „dzieła” to po prostu pomyłka. Zresztą na diagramie na stronie 165 Gunther podaje nazwę karty w liczbie pojedynczej. To mały szczegół, lecz wskazujący na potencjalną wybiórczość we wnioskowaniu.

Z podobnym problemem mamy do czynienia na stronie 193, kiedy Gunther wiąże trzy zadania Mistrza Świątyni w odniesieniu do symboliki trzeciej sefiry Drzewa Życia. Gdyby faktycznie istniały jakiekolwiek korelacje pomiędzy ilością zadań a liczbową symboliką sefir, zasadę tę należałoby zastosować względem wszelkich innych stopni, a ta po prostu w innych przypadkach nie działa. Przypadkowa zbieżność trójek posłużyła autorowi do przeprowadzenia zgrabnej argumentacji, która jest jednak pozbawiona szerszego spektrum.

Autor niejednokrotnie odchodzi od interpretacji czysto crowleyańskich, co dał już temu wyraz w poprzedniej książce. Na stronie 345 odnosi się do natury świętego Anioła Stróża i pisze, iż jest on bezpłciowy. Warto zestawić taki punkt widzenia z tym, jaki proponował Crowley w swym komentarzu do świętej księgi thelemy, Liber Cordis Cinti Serpente: „Adept, z pomocą sekretnego kodu potwierdza, iż ma tę samą płeć, co Anioł. Trzecia jakość nie jest tworzona przez opozycję przeciwieństw, lecz przez urzeczywistnienie tożsamości.”

W tym kontekście ciekawa i godna głębszej analizy wydaje się tabela na stronie 364, w której przedstawiono atrybucje trygramów świętej księgi thelemy, Liber Trigrammaton w świetle ścieżek Drzewa Życia. Przypisane poszczególnym trygramom litery alfabetu hebrajskiego są zgodne z komentarzem Crowleya opublikowanym w „The Equinox” IV:1, lecz jeciratyczne korespondencje są odmienne od tego, jaki zaprezentowano w – z pewnością znanym autorowi – niepublikowanym komentarzu, który znajduje się w kolekcji Yorke’a (OS EE1).

Bez względu na pogunther inside 2wyższe niuanse muszę stwierdzić, iż The Angel & the Abyss to fascynująca książka ustanawiająca nowe standardy w metodologii naukowego iluminizmu. W trakcie lektury znalazłem wiele niezwykle inspirujących wątków, które zachęcają do dalszej kontemplacji nad przedstawionymi zagadnieniami. Niekoniecznie muszę zgadzać się z autorem w każdej kwestii. Chodzi raczej o to, by prezentowany materiał stymulował i prowokował, a to J. Danielowi Guntherowi udało się znakomicie.

P.S. Na uwagę zasługuje staranne wydanie książki z masą diagramów i ilustracji, które nie tylko cieszą oko, lecz przede wszystkim pomagają przyswoić stosunkowo trudne koncepcje.