Recenzje, Tarot Thota

“Wielka księga tarota Crowley’a” Angeles Arrien

11 lipca 2015

W szesnastym numerze pisma “Tarocista” ukazał się mój tekst, w którym prezentuję recenzje wszystkich wydanych w Polsce książek opierających się na Tarocie Thota Friedy Harris i Aleistera Crowleya. Pismo można nabyć tutaj: http://tarocista.com/ Oto jedna z recenzji.

Arrien

 

Angeles Arrien, Wielka księga tarota Crowley’a. Praktyczne zastosowanie starożytnych symboli wizualnych, Synergie, Praga 2010.

Już po lekturze pierwszych kilku stron widać olbrzymi nieład stylistyczny i redakcyjny. Niestety, ani tłumaczka, ani korektorzy nie pokazali się z najlepszej strony. Brak znajomości zagadnienia widoczny jest już przy przekładzie nazwisk w podziękowaniach autorki, gdzie z Marie Louise von Franz tłumaczka uczyniła mężczyznę, a ze Stanislava Grofa kobietę. Wiele zdań w książce stanowi istną zagadkę ze względu na błędy stylistyczne.

Przejdźmy jednak do meritum. Arrien przyznaje:

 

„największe moje uznanie spośród wszystkich dostępnych talii znalazła talia Thoth [sic!] autorstwa Aleistera Crowley’a, którą ilustrowała Lady Frieda Harris*. Wizualnie przyciągnęła ona moją uwagę ze względu na artystyczne wykonanie i międzykulturowy symbolizm. Była to w owym czasie jedyna talia zawierająca egipskie, greckie, wschodnie, średniowieczne i chrześcijańskie symbole. Dodatkowo była to jedyna talia, która zawierała numerologię, astrologię, alchemię i Kabałę. Jej symbolizm był międzykulturowy i multidscyplinarny.” Dodaje także, że zapoznała się z książką autorstwa Crowleya, lecz uznała, iż „jej ezoteryczność utrudnia – zamiast wesprzeć – wykorzystanie obrazów, które stworzyła Lady Frieda Harris”, by skonkludować, iż „Crowley interpretuje symbole, niezależnie od mojej oceny jego osoby – z którą mam pewien problem. I właśnie ten problem sprawił, że postanowiłam zinterpretować owe karty z wielokulturowego i uniwersalnego punktu widzenia, z uwzględnieniem ich oprawy graficznej”.

O ile można zgodzić się z tym, iż Księga Thota nie jest łatwym podręcznikiem, tak pozostała część wypowiedzi Arrien jest logicznie niespójna. To przecież Crowley jest autorem wyobrażeń przedstawionych w Tarocie Thota. Każda talia tarota jest lustrzanym odbiciem osobowości jej twórcy. Nie można zignorować tej zasady, albowiem próba uniwersalnej interpretacji z góry prowadzi na manowce. Uzyskane wnioski są koherentne i pozornie spójne, lecz nie mają żadnej podstawy, na której mogłyby się oprzeć. To bujanie w obłokach. Zmiany poczynione w Tarocie Thota są wynikiem światopoglądu autora. Nie można przejść koło nich obojętnie, jak czyni to Arrien.

Powyższą tezę można doskonale zilustrować odnosząc się do opisu karty Eon zawartej w Wielkiej księdze tarota Crowley’a. Jak dobrze wiadomo karta Eon symbolizuje nastanie nowych czasów, zwanych Eonem Horusa. Tak naprawdę Crowley i Harris przedstawili na tej karcie egipską stelę pogrzebową kapłana boga Mentu, Ankh-af-na-Khonsu (Czytelnika odsyłam do mojego artykułu Eon z Tarota Thota, który ukazał się w piętnastym numerze „Tarocisty”).

Stela Objawienia i karta Eon

Pozwolę sobie zacytować opis tej karty, jaki przedstawia Arrien:

„Pośrodku karty znajdują się dwa potężne odzwierciedlenia rodziny i życia zawodowego. Koncepcja rodziny przedstawiona jest poprzez dużą, przypominającą gigantyczne dziecko postać Ozyrysa, egipskiego boga mądrości, który poślubił Izydę, boginię intuicji. Z ich związku zrodził się Horus, bóg percepcji, którego przedstawiają trzy unoszące się w powietrzu płody. Te centralne postacie przedstawiają rodzinę. Otacza je egipska bogini Nut – bogini nieba. Jest to ciemna postać kobiety z wydłużonym ciałem, której sylwetka przybrała kształt zodiakalnego znaku Lwa, który reprezentuje twórczą zawodową siłę. Odpowiednio wykorzystana siła twórcza może mieć pozytywny wpływ na rodzinę i karierę. Wieczność to jedyny symbol w całej talii, który łączy w sobie osobiste i zawodowe aspekty naszego życia. Oko Horusa z czerwonymi skrzydłami na dole karty przedstawia natchnioną wizję. Horus, egipski bóg percepcji, potrafił patrzeć na sytuację holistycznie lub widzieć jej ogólny zarys. Ta zdolność widzenia Horusa jest nam potrzebna, aby tchnąć życie w nowe formy w naszym życiu rodzinnym i karierze zawodowej.”

Interpretacja tej karty jest po prostu absurdalna. Trudno dociec, skąd pomysł, że Nut przypomina kształt Lwa, że karta o apokaliptycznym wręcz charakterze ma reprezentować „życie rodzinne i karierę zawodową”. Niestety tego typu podejście można zauważyć wśród rodzimych tarocistów. Pewna „znawczyni” zagadnienia, na jednym z forów poświęconych tarotowi, z egipskiego boga Hoor-Paar-Kraata widocznego na karcie Eon uczyniła… lolitkę. Jak powiedział niegdyś Harlan Ellison: „Nikt nie ma prawa do wyrażania swej opinii, lecz każdy ma obowiązek do wyrażania opinii na poznany mu temat. Innymi słowy, nikt nie ma prawa, by demonstrować swą ignorancję”.

Autorka mówi o potrzebie interpretacji symboli tarota „z punktu widzenia mitologii i kultur całego świata”, lecz wykazuje się niewiedzą dotyczącą ich ikonografii: otóż przedstawiony na karcie Eon bóg Hoor-Paar-Kraat w opisie Arrien stał się Ozyrysem, a przedstawiony pod postacią uskrzydlonej kuli Behdet (Hadit) stał się okiem Horusa. Podobnie, jak w przypadku Zieglera, tu również autorka wydaje się interpretować egipskich bogów, jakby grywała z nimi w szachy przy kuflu piwa. Trudno powiedzieć, skąd wie, że Horus potrafił patrzeć holistycznie…

Opisy rzeczy, zwierząt i roślin przedstawionych na innych kartach również pozostawiają wiele do życzenia. Na przykład, na karcie Cesarzowa Arrien doszukuje się łabędzicy z czworgiem piskląt, podczas gdy Crowley pisze wyraźnie, iż jest to pelikan karmiący młode krwią z własnej piersi. Oczywiście oba ptaki posiadają zupełnie inne symboliczne znaczenie i tym samym mamy do czynienia z niepotrzebną i odbiegającą od zamysłu autorów różnicą w interpretacji… Przykłady tego typu błędów można mnożyć.

Arrien przypisała poszczególnym kartom afirmacje, które są niezgodne i sprzeczne z interpretacjami zawartymi w Księdze Thota, zaś numerologiczny „twój profil tarota” jest wręcz żenujący. Nie opiera się na żadnej symbolice, lecz na zwykłym dodaniu wszystkich liczb z daty urodzenia. Pozyskany wynik jest kompletnie przypadkowy i może przynieść wiele szkód naiwnym bądź wrażliwym osobom.

Coś, co miało być w założeniach multidyscyplinarnym i wielokulturowym opisem kart, w którym odrzucono z założenia interpretacje Crowleya, jest tak naprawdę rozmytym, new-ageowym podręcznikiem. Dotyczy on tarota, ale z pewnością nie Tarota Thota.

Podsumowując, Tarot jest czymś dynamicznym, nie absolutnym. Każda talia odzwierciedla umysł i światopogląd jej twórcy. Tarot podlega przemianom, bowiem zmienia się świat. Takoż samo symbole: są plastyczne i podlegają prawom zmiany. Ot, choćby pojawiający się na karcie Głupiec pies: w „Mantegna tarocchi” gryzie on nieszczęsnego Misero, lecz w talii Ridera-Waite’a jest już dobrym przyjacielem człowieka. W innych taliach w ogóle go nie ma. Choćby w talii Crowleya, gdzie mamy tygrysa, który stanowi symbol instynktu seksualnego na jednym poziomie, a na innym nawiązuje do mitu Dionizosa. Dobrze sporządzona talia będzie zaklętym umysłem osoby, która go skonstruowała. Jeśli po pewnym czasie pojawiają się komentarze bądź książki oparte na danej talii, to muszą one odzwierciedlać symbolikę, jaką miał na myśli twórca. W innym wypadku będą zwykle dezinformować czytelnika. I tak właśnie jest w przypadku książki Arrien. Fajnie, jeśli pojawiają się głosy krytyczne, nowe wyzwania i teorie, ale musi im towarzyszyć konstruktywny krytycyzm i rzeczowa metodologia. Tego w przypadku Wielkiej księgi tarota Crowley’a po prostu nie ma. Tak naprawdę tytuł tej książki nie odzwierciedla jej treści. Przecież autorka sama nielogicznie przyznaje, iż nie chce prezentować tarota Crowleya, lecz jedynie użyte przez niego obrazy. Nasuwa się zatem pytanie: dlaczego książka nosi taki tytuł i wykorzystuje obrazy z tej talii? To proste. Tarot Thota jest najlepiej sprzedającą się talią na świecie. Nie ma lepszego chwytu handlowego. Tak właśnie tworzy się literatura pop tarotowa („pop” nie od „popularny”, lecz od „popłuczyna”).

Książkę stanowczo odradzam.

 

* Zapis “Lady Frieda Harris” to klasyczny i często spotykany błąd. Frieda Harris tytuł uzyskała dzięki mężowi, Percy’emu Harrisowi, więc powinien być podawany przed nazwiskiem. Kiedy Percy otrzymał tytuł baroneta w 1932 roku, jego żona została “Friedą Lady Harris” – przyp. KA